4 lutego 1980 r. w Johns Hopkins Hospital w Baltimore w USA amerykański kardiolog polskiego pochodzenia dr Michel Mirowski z powodzeniem wszczepił pacjentowi pierwszy automatyczny defibrylator. Mimo trudnych początków, implantowany defibrylator, a następnie kardiowerter-defibrylator (ICD) znalazły stałe i szerokie zastosowanie w terapii zaburzeń rytmu serca. Dziś ICD jest jedną z uznanych metod we współczesnej kardiologii.
W 1966 r., wskutek częstoskurczu komorowego zmarł nagle prof. Harry Heller, mentor i starszy przyjaciel dr. Mirowskiego, urodzonego jako Mordechaj Frydman. Zastanawiając się nad potencjalnymi możliwościami uratowania profesora, dr M. Mirowski doszedł do wniosku, że szanse dla takich chorych stworzyłby wszczepiony na stałe automatyczny defibrylator. Kardiolog wyjechał do USA, gdzie w 1969 r. podjął współpracę z dr. Mortonem Mowerem, poświęconą stworzeniu wszczepialnego defibrylatora. Opracowali prototyp urządzenia. Artykuł, który na ten temat napisali, odrzuciło kilka czasopism kardiologicznych. Ostatecznie tekst został opublikowany w czasopiśmie dla internistów. W 1975 roku dr M. Mirowski razem z dr. M. Mowerem w ramach pierwszych doświadczeń wszczepili defibrylator psu. Cały eksperyment rejestrowali na taśmie filmowej. W wyniku wywołanego przez nich częstoskurczu/migotania komór pies stracił przytomność i padł na podłogę pracowni. Urządzenie zareagowało prawidłowo: po chwili pies podniósł się i przeszedł kilka metrów merdając ogonem. Ale nawet film nie przekonał opornych czołowych sław medycyny.
Mimo ostrej krytyki dr Mirowski i dr Mowe nadal pracowali nad miniaturyzacją i ulepszeniem defibrylatora tak, by można było go wszczepić człowiekowi. Udało się: 4 lutego 1980 r. w szpitalu w Baltimore implantowali defibrylator 57-letniej pacjentce w ramach profilaktyki wtórnej; po nagłym zatrzymaniu krążenia na skutek zawału serca.
Kardiowerter-defibrylator (ICD)
Następca pierwszego defibrylatora, wszczepialny kardiowerter defibrylator (ang. Implantable Cardioverter Defibrillator, ICD) jest całkowicie automatycznym urządzeniem, którego zadaniem jest wykrywanie niebezpiecznych dla życia arytmii komorowych i przerywanie ich. Urządzenie cały czas „obserwuje” rytm serca. W przypadku, gdy częstość rytmu jest większa od założonej wcześniej i zaprogramowanej przez lekarza (wyższa od „progu detekcji”), urządzenie zaczyna analizować cechy EKG, próbując ustalić w krótkim czasie, czy w rzeczywistości mamy do czynienia z groźną dla życia arytmią komorową. Wykorzystywane są w tym celu różne algorytmy. Ich zadaniem jest odróżnienie groźnych arytmii komorowych od fizjologicznego przyśpieszenia częstości rytmu serca lub mniej groźnych arytmii nadkomorowych. „Próg detekcji” może być indywidualnie programowany dla każdego pacjenta. Próg detekcji dla najgroźniejszej, śmiertelnej arytmii, jaką jest migotanie komór, również jest programowany indywidualnie, ale jedynym kryterium rozpoznania i wyzwolenia terapii jest wyłącznie częstotliwość arytmii.
Komentarz prof. dr hab. med. Grażyny Świąteckiej, która w latach 70. XX w. pełniła funkcję ordynatora Oddziału Kardiologicznego III Kliniki Chorób Serca Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego i znalazła w literaturze fachowej wzmiankę o pierwszych eksperymentach związanych z defibrylatorem:
W połowie lat 70-tych ubiegłego wieku miałam w swojej klinice młodą, trzydziestokilkuletnią pacjentkę, cierpiącą z powodu nagłego zatrzymania krążenia w mechanizmie migotania komór. (...) Zastosowaliśmy czasową elektrodę dwubiegunową i stymulowaliśmy serce metodą określaną terminem „overdrive stimulation”. W ciągu kilkunastu dni udało się wygasić niebezpieczne zaburzenia rytmu serca. Pacjentka została odłączona od stymulatora, usunęliśmy z jej serca elektrodę i rozpoczęliśmy terapię lekami antyarytmicznymi.
Po przebytych epizodach nagłego zatrzymania krążenia pacjentka z obawy o swoje życie przeprowadziła się w okolice szpitala. Cały zespół był zdeterminowany, by skutecznie pomóc chorej. W ramach desperackiego poszukiwania ratunku, na podstawie doniesień znalezionych w literaturze fachowej, napisałam list do dr. M. Mirowskiego z pytaniem o defibrylator i perspektywy jego zastosowania. Dr M. Mirowski odpowiedział mi, że urządzenie jest aktualnie w fazie eksperymentów. Później w 1975 r. otrzymałam kolejny list, już od przedstawiciela firmy, która podjęła się produkcji urządzenia. Pisano w nim, że model defibrylatora, który będzie mógł być zastosowany u ludzi, powstanie w ciągu 11-18 miesięcy. Wkrótce okazało się, że na pierwsze wszczepienie defibrylatora u człowieka przyjdzie poczekać znacznie dłużej.
Na skróty
Copyright © Medyk sp. z o.o